Stolik Elity Waverly

vanilla.

spojrzała niepewnie na kawałek pomidora, w mattowej sałatce. - właśnie w tym sęk ze nie pamiętam. - spojrzała na matta, i wbiła widelec w brokułę, xd

Bałć.

roześmiał się.
- no to niezła balanga musiała być. - powiedział przez śmiech.

vanilla.

przełknęła sline głośno. - tak, chyba. - powiedziała, i uśmiechnęła się kącikiem ust.

Bałć.

spoglądał na nią znad swojej sałatki.
- ale mam nadzieję, że się do ciebie nie dobierał. - powiedział.

vanilla.

uśmiechnęła się i wrzuciła, kawałek ogórka do ust swoich. - nie wiem, upiłam się. nie pamiętam kompletnie nic. - powiedziała, wzruszając ramionami. bo w sumie, to vanillka jest dziewicą, nie, a nie chciała by żeby tak skończyła jej się zabawa z dziewictwem, - a ty co robiłeś?

Bałć.

- siedziałem w swoim pokoju i gadałem przez skypa ze znajomymi. - powiedział i wzruszył ramionami. wziął na widelec trochę sałatki i przystawił go do ust vanillki.
- hm.? - wyszczerzył się do niej.

vanilla.

uśmiechnęła sie, i otworzyła usta, czekając aż wrzuci jej do nich, pomidora czy coś, nie ważne. ehe, powiedzmy że vaniljowa jest wegetarianką, o! - a ty czemu już nie jesteś z madlęn?

Bałć.

- powiedzmy, że byłem z nią tylko dla picu. taki mały zakładzik. - powiedział, krzywiąc się.
- a ty czemu w ogóle byłeś z tym frajerem, którego stłukli moi koledzy? - zapytał.

vanilla.

- jest miły, kochany, nie leci na kase, i ma całkiem pociągające auto. - uśmiechnęła się cwaniacko. - nie z tym autem, to troche kant, - roześmiała się. - tak serio, to chyba go kochałam i tyle. poza tym nie oczekiwał odemnie zbyt wiele. - powiedziała grzebiąc widelcem w swojej sałatce, już sie najdała xd

Bałć.

- a wiedziałaś, że zdradzał cię za twoimi plecami? - zapytał spokojnie, patrząc po sali. złapał jej dłoń i stlótł jej palce ze swoimi.

vanilla.

- co ty piepszysz? - krzyknęła, puszczając jego rękę, i patrząc na niego ze łzami w oczach, no bo w sumie to był dla niej straszny cios, nawet bardziej jak strasznie. - skąd wiesz? kiedy, z kim? - wypytywała, gapiąc sie na niego, xd

Bałć.

- z madlęn. raz ich przyłapałem w jej łóżku. i do tego była jeszcze adrię i nikita. - powiedział, patrząc jej w oczy.
- natomiast ja. ile razy bym za tobą nie latał, to ty i tak mnie nie zauważałaś, jako kogoś z kim mogłabyś być. - powiedział spokojnie.

vanilla.

- boże kochany. - jęknęła, przymykając powieki, i wyobrażając sobie ten widok, w sumie to strasznie ją to przeraziło, eheh. - nie mogłeś mi powiedziec odrazu? - spytała, łapiąc z powrotem jego rękę, m, wcale za nią nie latał zresztą ona chyba tego nie zauważyła, jak by zauważyła, to e, na pewno by go nie olała, przecież.

Bałć.

uśmiechnął się.
- poprostu chyba zawsze przychodziłem nie w porę. - powiedział.
- pamiętam raz jak przyszedłem z bukietem goździków do ciebie, to się okazało, że wyszłaś do kina z tym frajerem. - dodał, spoglądając na nią.

vanilla.

przemilczała fakt iż nie lubi goździków, ale cóż. chciała nawet obronic gregorego. - a może ja wtedy z nim nie byłam, co? - powiedziała, a na myśli miała sytuację łózkową. eheh. - trzeba było przyjsc jak byłam w domu. xd