Boisko.

quarelle.

- Nie będzie - potwierdziła kładąc się na ławce, ale w taki sposób, że jej głowa leżała na jego kolanach. Spojrzała nieobecnym wzrokiem przed siebie. - Wierzysz w spadające gwiazdy? - zapytała nagle kładąc dłonie na swoim płaskim brzuchu.

eddie

-w te życzenia, które podobno się spełniają? -musiał się chwilę zastanowić, chyba nigdy nie widział spadającej gwiazdy. -nie. tak samo jak we wróżby z chińskich ciasteczek i w telezakupy.
zaczął bawić się jej włosami z nadzieją, że jej ich przypadkowo nie powyrywa.

quarelle.

Zawahała sie chwilę marszcząc nos.
- To chyba dobrze. Tak samo nie powinno się wierzyć w księcia na białym koniu ani w mikołaja ani w zębowe wrózki - westchnęła. Być może właśnie sobie uświadomiła, że magiczne równoległy świat nie istnieje. Zasmuciła się.

eddie

-więc w co? -zapytał dość filozoficznie. - w miłość od pierwszego wejrzenia, buddę czy latającego potwora spaghetti?
pochylił się nad nią nieco, bo wydawało mu się niezwykle zabawne,kiedy tak marszczyła nos i chciał się lepiej przyjrzeć temu procederowi.

quarelle.

A jej się właśnie spodobał jego nos i dotknęła jego czubek palcem wskazującym.
- Miłość nie istnieje. Ona istnieje tylko w kiepskich komediach romantycznych. - powiedziała z przekonaniem jeżdżąc zimnym opuszkiem palca wzdłuż jego nosa. Usmiechnęła sie łobuzersko.

eddie

-czyżbys dlatego przed chwilą wyrzuciła telefon? całkiem możliwe, że nie istnieje. -zaśmiał się i ugryzł ją w palec. delikatnie, nie tak żeby jej go odgryźć. bo zmarzł mu nos ;o.

quarelle.

Zabrała swój paluszek, bo bała się że go jej odgryzie.
- Własnie dlatego go wyrzuciłam. - potwierdziła zaciskając dłoń. Przeszedł ją zimny dreszcz. Była ubrana w czarny tiszert mimo, że była niska temperatura. Pjawiła się nawet gęsia skórka na przedramionach

eddie

-zimno ci, tak? -był domyślnym chłopcem i nawet dżentelmenem,dlatego był w stanie poświęcić dla niej swoją bluzę. już nawet zaczął się z tejże bluzy rozbierać.

quarelle.

- Nie trzeba. - zatrzymała go gdyż mial zamiar rozebrać się z bluzy, która wydawała się być naprawdę ciepłą bluzą. Zamiast tego przytuliła się do niego. Objęła go w pasie. Nie wiem czemu to jej przyszło do głowy. Może dlatego, że była trochę pijana, ale juz niewiele i może dlatego iż za dużo emocji w obie dusiła. Potrzebwała odrobiny czułości choćby od obcego faceta

eddie

-na pewno? -edi był gorącym chłopcem, więc możliwe, że samo przytulenie się do niego jej wystarczyło! pogłaskał ją po zimnym policzku, a potem pocałował, bo wydawało mu się, ze ma miękkie usta i chciał sprawdzić czy faktycznie tak jest.

quarelle.

Odwzajemniła pocalunek, bo miał ciepłe usta. Smakowały trochę tytoniem bo niedawno palił papierosa. Położyła zimną dłoń na jego karku. Zrobiło jej się trochę cieplej. W brzuchu. I zarumieniły jej się tez policzki.

eddie

jemu też się zrobiło cieplej, ale na tym historia się kończy. zaproponował jej że ją odprowadzi, może nawet ją odprowadził do pokoju. a mi właśnie się przypomniało, że muszę jutro wcześnie wstać. dobranoc więc.

quarelle.

branoc

leighton · Dołączył: 11 Mar 2008 Posty: 352 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

siedziała na chyba trochę wilgotnej trawie i patrzyła na nieliczne gwiazdy. kto by pomyślał ;3

micky. · Dołączył: 29 Mar 2008 Posty: 57 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

może było zachmurzaście, cz coś. aha, nie wiem dlaczego przechodził akurat przez boisko, potrzebował świeżego powietrza, czy coś, przez ten brak gwiazd było nikłe światło, toteż nie potrafił stwierdzić, czy lejtą to transwestyta czy kobieta, ale zarydzykował i usiadł obok.
- o, rosa.