Boisko.

ralph. · Dołączył: 29 Mar 2008 Posty: 56 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-już - zadowolony aż usiadł. xd

lou · Dołączył: 11 Mar 2008 Posty: 48 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-no to dobrze, nie bij się więcej z nikim-pocałowała go w czułko i znikła! buzi,

ralph. · Dołączył: 29 Mar 2008 Posty: 56 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

umarł. no dobra, zasnął xd

quarelle.

Leżała na jednej z ławek na trybunach owinięta czarnym szalem. Było zimno. Oglądała gwiazdy których praktycznie nie było widać.

eddie

a on siedział na trybunach, nieco wyżej niż kłarel. i nie oglądał gwiazd, raczej koniec papierosa, którego miał w ustach. poza tym nigdy nie znał się na tych wszystkich gwiazdozbiorach. w końcu zwrócił jednak uwagę na kłarel i postanowił dokształcić się w tej dziedzinie.
-to przed nami to chyba wielki wóz, tak? -właściwie to zgadywał, bo nawet nie patrzył w niebo, raczej na jej włosy.

quarelle.

- Hm, chyba siedem sióstr. A może sześć. Nie mam pojęcia. - powiedziała przekrecając głowę na bok by się lepiej przyjrzeć gwiazdozbiorowi. Spojrzała nieco wyżej mrużąc oczy. Ujrzała czuprynę nieznajomego.

eddie

-no tak, nigdy nie byłem dobry z astronomii. -wstał i przesiadł się na miejsce obok kłarel, po drodze gasząc papierosa o jakąś ławkę.-chociaż podejrzewam, że to nienajlepsza pogoda na obserwacje.

quarelle.

- Nic nie widać. - stwierdziła marszcząc nosek. Usiadła prosto kiwając sie lekko na boki. Była troche pijana. Wypuściła z dłoni piersiówke po danielsie. Spojrzała na profil chłopaka.

eddie

zapachniało whiskey i żałował, że nie przyszedł wcześniej, bo może udałoby mu się załapać na tego danielsa. a tymczasem będzie mógł najwyżej przetransportować pijaną kłarel do pokoju.
-podobno picie w samotności to już oznaka problemu alkoholowego. -zauważył.

quarelle.

- Nie mam problemów z alkoholem. - taa jasne. A krasnoludki spełniają trzy życzenia. Oparła głowę na ramieniu nieznajomego. - Kłarell - przedstawiła się krótko i spojrzała na niego z dołu. W końcu był wyższy. Kogoś jej przypominał, ale jeszcze nie wiedziała do końca kogo

eddie

-edi. -przedstawił się i uśmiechnął do niej z góry, całkiem ładnie. -kłarel, czyżbyś była aż taką entuzjastką sportu, że spędzasz tu nawet sobotni wieczór?

quarelle.

- Nie. Szczerze mówiąc interesuje się tylko sportem aby mieć miło nabazgrane w papierach - uśmiechnęła sie do niego całkiem niewinnie i naiwnie jak na nią. - A jestem tu dlatego iż lubię przebywać na świeżym powietrzu bardziej niż w czterech ścianach wraz z dymem papierosowym współlokatorki - dodała bawiąc się skrawkiem swojego szalu.

eddie

-jeżeli przeszkadza ci przebywanie z dymem papierosowym współlokatorki, to możesz przeprowadzić się do mnie. -zaproponował. to nic że wypalał conajmniej paczkę papierosów dziennie. poza tym przypomniało mu się, że może też powinien zacząć robić coś, żeby mieć miło nabazgrane w papierach.

quarelle.

- Bardzo chętnie o ile nie rozrzucasz bielizny po lampach, biurkach i innych rzeczach - zaśmiała się cicho jak na pijaną dziewczyne przystało. Odebrała smsa od kłetina i wyrzuciła komórke w wysokie krzaki rozrastajace się za trybunami. Nie była jej już potrzebna. Przynajmniej dopóki nie wytrzeźwieje.

eddie

-nie, nie rozrzucam, jestem porządnym chłopcem. -kolejne niedopowiedzenie, bo w jego pokoju panował prawdziwy chaos. powędrował wzrokiem za jej telefonem. może dostała jeden z tych denerwujących łańcuszków, wyślij to do dwustu trzydziestu osób, a jutro w stołówce dostaniesz dokładkę budyniu. -myślisz, że już nie będzie ci potrzebny?