vaniljowo. <3

vanilla.

całkiem uroczo.

Bałć.

zapukał tak ładnie. stał z torbą na ramieniu, bo tam browce trzymał. sisi.

vanilla.

aha, zęby myła i stała w swojej panterkowej bieliźnie. w sumie to myślała że odet, ja odwiedza. bo coś wspominała o wspólnym myciu zębów, w świnkowych kapciuszkach, odet. więc krzyknęła głośno proszę. xd

Bałć.

wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. rzucił torbę z browcami na kanapę i zaczął szukać swojej girl. polazł do łazienki, bo słyszał szum wody lejącej się z kranu. oparł się o framugę drzwi i przyglądał vanillce.
- Ładna bielizna. - powiedział.

vanilla.

- o boże kochany. - krzyknęła, podskakując i jednocześnie upuszczając szczoteczkę do zębów, była pewna że to odet, i szok przeżyła. przestraszyła się, po w pierwszej chwili nie poznała matta. no, - ej! myśłałam,że to odet. - powiedziała szukając szlafroku, ręką. :3

Bałć.

schylił się, żeby podnieść jej szczoteczkę. równocześnie sięgnął po szlafrok i podał go vanillce.
- prosz. ale uważam, że lepiej ci bez szlafroka. - powiedział i zbliżył się do dziewczyny.

vanilla.

uśmiechnęła się koncikiem ust, i wsunęła ręcę w rękawy. - domyślam się, - wymruczała zabierając mu czerwoną szczoteczkę, i rzucając ja do zlewu.

Bałć.

uśmiechnął się i objął ją od tyłu w talii.
- taka natura facetów. - powiedział, szczerząc się do niej.

vanilla.

- uważaj, bo sobie coś pomyślę. - zamachała palcem, nad swym ramieniem, i się roześmiała, obwiązując talię, jedwabnym czarnym paskiem, od szlafroka. :3

Bałć.

pocałował ją w kark.
- masz ochotę na coś dobrego? - zapytał.

vanilla.

- jasnę, na lody. - wyjęczała, odwracając się przodem do niego, ehe. nie chuj vanillka nie będzie dziewicą bo ja nie lubie dziewicami grac xd

Bałć.

roześmiał się.
- lodów raczej nie ma w menu. ale jest natomiast browarek i francuskie zioło. - powiedział, kierując się do jej sypialni.
- albo w menu jestem ja. jak wolisz. - dodał.

vanilla.

przygryzła palec, idąc za nim. - e, nie lubię piwa. ma nie dobry smak! - oznajmiła mu gniotąc róg, szlafroka. - ale zioło? bardzo chętnie. - wyszczerzyła się cwaniacko, i poprawiła włosy, swoje.

Bałć.

zaczął grzebać w swojej torbie. wynalazł tam wspaniałe i ukochane jego ziółko, które palił w młodości tylko z vanillką. podał jej jednego i jej odpalił. sobie też, oczywiście.
- fajnie wyglądasz nawet w tym szlafroku. - powiedział, patrząc na nią. zciągnął z siebie bluzę, bo mu gorąco było.

vanilla.

usiadła, na łózku zakładając nogę na nogę, i zaciągnęła się skrętem, przytrzymując dym w płucach. - e, dzięki. - uśmiechnęła się kącikiem ust. przygasiła resztę zioła w thebitelsowej popielniczce, i opadła bez władnie na łóżko.