vaniljowo. <3

vanilla.

- nie! rób co masz robic, a nie gadasz bez przerwy! - mruknęła rozpinając mu pasek, od spodni, xd

Bałć.

rozebrał się i on ją też rozebrał. zabezpieczyli się no i wiadomo jak to jest.

... Cenzura. też was kocham! ...

opadł swoim spoconym ciałem na jej. miał półotwarte oczy ze zmęczenia.
- trzeba się było bać? - zapytał.

vanilla.

- nie, - jęknęła, siadając na łózku, i szukając szlafroka swojego, owinęła się jebwabnym kusym sz. i poprawiła włosy, stając przed lustrem.
jezu vanillka jest okropna, straciła dziewictwo, a nic to dla niej nie znaczy!!!!! xd

Bałć.

usiadł na łóżku i założył swoje bokserki. dopalił swojego skręta i rozsiadł się gdzieś tam przy ścianie. przyglądał się vanillce.
- to ty z tym frajerem nie próbowałaś tego we Francji? - zapytał, patrząc na jej nagie nogi.

vanilla.

- powiedzmy,że zaspokajaliśmy się w inny sposób. - odparła, wyjmując z pod łóżka dżeka dznielsa, co jej kolega z wczorejszej imprezy podarował, jak jej w kiblu palcówkę strzelał, albo nie. dostała poprostu.

Bałć.

- ho, ho, ho. co tam masz? - zapytał, patrząc na to, co vanillka wyciągała spod łóżka.
wyciągnął ze spodni, które koło niego leżały komórkę i włączył kamerę.
zaczął stąpać w kierunku vanillki z diabelskim uśmiechem.

vanilla.

- przestan! - krzyknęła upuszczając butelkę, łiski, która rozbiła się a vanillka patrzyła na rozbitą butelkę, ze zdumieniem.

Bałć.

- nie ruszaj się stamtąd, bo się pokaleczysz. - powiedział szybko i wyłączył telefon.
klęknął na podłodze i zaczął zbierać szkło. zebrał wszystko i wyrzucił tam gdzieś do kosza. trochę sobie rączkę pokaleczył, ale nie zauważył.
- czemu tak się zdenerwowałaś? - zapytał, wycierając zakrwawioną ręką włosy.

vanilla.

bo vanillke, gregory nagrywał jak mu loda robiła, i ją teraz szantażuje, ehe. pomyślała że matt zrobi to samo, więc mu to powiedziała, i ruszyła w stronę łazienki szukając plastra, czy czegoś żeby zakleic ranę, mattową. powiedziała mu nawet ze sie pokaleczył, i że przeprasza.

Bałć.

obmył dłoń pod kranem. na szczęście to mała ranka była, więc tylko ją obmył i już się krew mu nie lała.
- pamiętaj, że ja nie jestem takim popaprańcem jak on. a jak cię szantażuję, to ja się tam przejadę, ale gościu nie przeżyje. - powiedział, stając koło niej.

vanilla.

stanęła, opierając się o pralkę, czy o cos, z rękoma opartymi na biodrach, i przyglądając się swojemu pół nagiemu odbiciu w lustrze. - e, zostaw go, sama jestem sobie winna. - wymruczała, smyrając się po delokcie.

Bałć.

- nie, nie, nie. moja droga. tak nie będzie, że będziesz się obwiniasz. poprostu facet jest nikim. - powiedział bardzo szczerze.
- przepraszam. odkupię ci tą butelkę. - dodał łapiąc ją w talii.

vanilla.

- po pierwsze, zostawcie go w spokoju. - powiedziała, zdjemując ze swoich bioder jego ręce. -a po drugie, to nie lubię dżeka danielsa, więc nic się nie stało, i nie chce żebyś wydawał pieniądze, na durny angielski alkohol. - przerwuciła oczami, i pocałowała go w górną wargę, i odeszła, e, nie. poprostu poszła i odręciła kurek z ciepłą wodą pod prysznicem.

Bałć.

oparł się o ścianę i przyglądał się vanillce.
- masz ochotę na prysznic? - zapytał.

vanilla.

- owszem mam, - odprała sciagając z siebie, szlafrok. - podasz mi te mydło? - wskazała na niewielką szafkę, tuż obok matta.