Toaleta

Marymount · Wysłany: Wto 23:56, 11 Mar 2008 Temat postu: Toaleta

opcja numer jeden: poprawianie włosów, tudzież makijażu. opcja numer dwa: seks na umywalce.

chattie. · Dołączył: 11 Mar 2008 Posty: 324 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

siedziała w kibelku szukając szminki w torebce. i zastanawiała się, kiedy przyjdzie ericzek.

eric. · Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 288 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

zajrzał niepewnie do toalety, spodziewał się że tam znajdzie czati.

chattie. · Dołączył: 11 Mar 2008 Posty: 324 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

- eric! co słychać? - ucieszyła się podchodząc do niego i dając mu buzi, a następnie wróciła do malowania ust czerwoną szminką.

vanilla.

ehe, stała przed lustrem poprawiając kusą spódniczkę, zastanawiała się czy dobrze robi, pieprząc się z byle kim, e. szperała w małej pakownej torebce, szminki, bo jej się starła :c

Bałć.

szukał męskiego kibla i jakoś tak tutaj wszedł. zauważył przy lustrze vanillkę, więc podszedł po cichu do niej od pleców. złapał ją w talii i wymruczał jej do ucha po francusku.
- ładnie wyglądasz, madam.

vanilla.

odepchnęła go lekko. bo w sumie wkurzał ją trochę, vanillka wcale nie jest święta, i nie szuka póki co związku na stałe, którego pewnie szuka matt. - hej. - mruknęła, nachylając się nad lustrem, i malując pełnymi ruchami usta. to nic że było widac jej pół tyłka, na prawde to nic. xd

Bałć.

- czemu zgrywasz taką niezależną? - zapytał, patrząc na nią od tyłu. opierał się o jakąś tam ścianę.

vanilla.

odwróciła się do niego przodem, zatrzaskując pomadkę. i podpierając się dłońmi o blat, - ja? - spytała, dotykając palcem swojego dekoltu, a potem z powrotem położyła dłoń, żeby się podeprzec. - wydaje ci się.

Bałć.

- wcale mi się nie zdaję, mała. brakuje ci seksu? - zapytał. podszedł do niej i złapał ją tym razem za tyłek.

vanilla.

- nie moja wina,że żadem facet nie jest w stanie mnie zaspokoic. - powiedziała przygryzając zakrędke, od lipsticka. - widocznie, muszę zaliczyc, republikę południowej afryki.

Bałć.

- ja nie potrafię cię zaspokoić? - zapytał ze zdziwieniem i polizał jej szyję.
- wczoraj ci się nie podobało? - zapytał.

vanilla.

- nie, mnie nikt nie jest w stanie zaspokoic. - mruknęła, odwracając się przodem do lustra,i poprawiajac włosy.

Bałć.

- oh. no to żegnam. - mruknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.

vanilla.

spojrzała niepewnie na drzwi, mając cichą nadzieje że wróci jeszcze na nią troche pokrzyczec.