Autor |
Wiadomość |
jeremiah |
Wysłany: Pią 23:34, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
pierdolić atelier. bo zostaniesz jęczącą martą ;c
był nieco bezradny, ale postanowił dać sobie radę, tak? tak. chwycił ją i zaniósł do siebie do pokoju. i zacznę. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 23:31, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
transmutowaną w kota ;3
zastanawiam się co mogę teraz napisać. z braku jakichkolwiek funkcji życiowych lejton, zajmę się atelier. otóż w łazience były obdrapane ściany. to bez sensu. no w każdym razie lejtonowa, zwisała jak marionetka z okiennego parapetu. a za oknem pełnia. jak wspominała kłarel. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 23:28, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
ale drama, uu.
nie miał pojęcia, co ma zrobić. jak weźmie ją do lekarza, to wywalą ją ze szkołyy.
- lejt, lejt. - wymruczał, szybko, bo się niepokoił. - cholera, całe opakowanie. - mruknął, widząc puste opakowanie po prozacu. i ten pieprzony absolut. i co do kurwy nędzy on ma zrobić? nie jest pieprzoną hermioną g. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 23:15, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
-jerry? - podniosła głowę i spojrzała na niego szklistymi oczami. a u mnie leci learning to breath, nie znam zespołu ale ładne to - jerry, nie zostawiaj mnie, dobrze? - wymamrotała i puściła jego dłoń. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 23:10, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
- lejt. - powiedział, tonem nieco pytającym, bo pytanie to samo w sobie nie było. pogrzebał jej w kieszeni, bo to coś go uwierało ;c
i zobaczył opakowanie prozacu, jego babcia to brała, jak akcje jej firmy leciały w dół.
i leci arctic monkeys u mnie, ojacię.
- lejt. - powtórzył.
chyba nie zrobiła tego, o czym właśnie myślał? |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 22:50, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
-to nic takiego, jerry.. - odparła nieco sennie i ścisnęła jego dłoń, którą przed chwilą wymacała. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 22:49, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
- powiesz mi? - zapytał, otaczając ją ramieniem, jak zajebiście to brzmi i gładząc ją delikatnie po włosach. coś wbijało mu się w udo, ale nie wiedział, że to nieszczęsne opakowanie prozacu. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 22:37, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
pokręciła głową, bo nie mogła wykrztusić z siebie ani jednego słowa. wiedziała, że jak się odezwie zacznie płakać. tragedia. wyciągnęła więc ręce i objęła jeremiasza w pasie. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 22:35, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
- aha. miłe. - mruknął, wrzucając butelkę do kosza i stojąc przy niej, opierał się biodrami o jej ciało, patrząc beznamiętnie na jej brzuch. - i mam spieprzać? - zapytał. - co się dzieje lejt, do kurwy nędzy? - zapytał. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 22:28, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
-nic nie jest okej, dupku - odpowiedziała pogodnie i roześmiała się cicho. podała mu butelkę, a tabletki ukradkiem wcisnęła do kieszeni, zakrywając luźną tuniką. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 22:23, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
- wszystko okej? - zapytał, podchodząc do niej. jakaś taka blada była. - łał. - powiedział poblażliwie, patrząc na pustą butelkę absoluta. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 22:12, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
hu nołs ile tu siedziała ;c
-jeremiah? - odpowiedziała, przyglądając mu się bez wyrazu. hm. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 22:08, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
- lejton? - zapytał, ponownie wsuwając dłonie do kieszeni i wpatrując się w nią. - co bierzesz? - zapytał, bo najpierw pomyślał, że to może jakieś fajne extasy czy inne gówno, xd. potem doszedł do wniosku, że pewnie wpadła i to są tabletki wczesnoporonne.
notabene, szybko jej poszło z citronem. |
|
 |
leighton |
Wysłany: Pią 22:05, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
nie chciało jej się złazić z parapetu po nieszczęsne tabletki więc wysypała na dłoń kilka następnych. z niezadowoleniem doszła do wniosku, że skończył jej się citron. niesprawiedliwość losu. |
|
 |
jeremiah |
Wysłany: Pią 22:02, 28 Mar 2008 Temat postu: |
|
nieprawda. znam jednego, co nosi, hrr.
już niemalże rozpiął rozporek, stojąc skrupulatnie przy jakimś pisuarze, gdy usłyszał ów hałas i z powrotem zamknął wrota nieba ;c nie miał ochoty się odlewać przy tym frajerze żuljenie czy hifie. więc się wycofał i niemalże jak pies myśliwski ruszył w poszukiwaniu źródła dziwnych dźwięków. najpierw zobaczył lejton na parapecie, dopiero potem tabletki. |
|
 |